Autor Wiadomość
Hitoshi
PostWysłany: Sob 14:33, 05 Kwi 2008    Temat postu:

Hahaha wszystko sweet xDxDxD Aż czuje miód w gardle =="
Tansho
PostWysłany: Sob 14:31, 05 Kwi 2008    Temat postu:

Znów ''sweet''? O Bosh... To nie był sweet tylko prawdziwe hentai raczej, czyż nie?
Anulka
PostWysłany: Sob 13:55, 05 Kwi 2008    Temat postu:

Sweet opko jest super zwłaszcza koncówka mi się spodobała " Czyżby jego serce z lodu się stopiło?" to było sweet
Toshiko
PostWysłany: Wto 17:51, 01 Kwi 2008    Temat postu:

To chyba moje nie może się równać z Twoimi Wesoly
Pestka
PostWysłany: Pon 22:34, 31 Mar 2008    Temat postu:

dg Moje opowiadania nie mogę sie równać z twoimi Toshiko :załamka:
ZA CO !!?? ToT MUSZE TEŻ TU NAPISAĆ JAKIES OPCIO >.< BO KURDE NIE WYYYYYYYYYYROBIE ==
Toshiko
PostWysłany: Nie 19:28, 30 Mar 2008    Temat postu:

No tak Wesoly
Tansho
PostWysłany: Nie 19:20, 30 Mar 2008    Temat postu:

Nie powinnaś dziękować xD Bo nie ma za co. Wyrażamy swoje zdanie, prawda?
Toshiko
PostWysłany: Nie 15:12, 30 Mar 2008    Temat postu:

och...
Arigato Wesoly
Midori
PostWysłany: Sob 23:39, 29 Mar 2008    Temat postu:

Bardzo mi się podobało. On zimny i cyniczny, ona bezbronna i zraniona. Znalazłam pare literówek ale nie specjalnie rażą. Opisy uczuć tak dobrze napisane, tak to ujęłaś że przez chwile poczułam się jak Sakura. Ładne i łatwe w czytaniu. Chylę głowę.
Tansho
PostWysłany: Sob 23:28, 29 Mar 2008    Temat postu:

Pare błędów, ale to nieistotne. Podoba mi się i to bardzo. Tylko szkoda, że jednopartówka. Dobrze, że zwróciłaś uwagę na to, co mówiła Sakura przy odejściu Sasuke. Nigdy nie widziałam opowiadań, gdzie były wykorzystane właśnie te słowa.
Toshiko
PostWysłany: Sob 23:09, 29 Mar 2008    Temat postu: Hentai-Pomożesz mi-29.03.2008r.

Ciemne, wilgotne lochy. Miejsce pełne grozy, gdzie nawet szczury boją się wejść. Leżała tam cała we krwi. Pojedyncze łzy znaczyły drogę po jej policzkach. Co kilka sekund cichy szloch wydobywał się z jej gardła. Coraz większe fale bólu ogarnęły jej ciało. oraz więcej łez spływało po jej bladoróżowych policzkach. Leżała zupełnie nago. Czuła wstręt do samej siebie. Odebrał jej coś najcenniejszego co ma kobieta, w dodatku zrobił to siłą. Chciałaby to wszystko z siebie zmyć, zasnąć i już więcej się nie obudzić. Nie mogła uwierzyć, że zrobił to ON, osoba którą najbardziej kochała i była w stanie poświęcić za niego życie. Przez kilka lat stał się taki jak osoba której najbardziej nienawidził, jak osoba której śmierć była sensem jego życia
***
Z każdą sekundą coraz bardziej go nienawidziła. Był dla niej egoistycznym mordercą który myśli tylko o sobie. Nie mogła wywnioskować dlaczego zrobił to jej, swojej dawnej przyjaciółce. Wciąż powtarzała sobie, że jej to się nigdy nie przytrafi, że ją to ominie. A tu nagle, w mgnieniu oka to się stało i to jeszcze zrobił to ON. Teraz było jej obojętne co z nią zrobi. Czy ją zabije, zrobi to ponownie-to było bez znaczenia. Przez drogę z zaschniętych już łez przemierzały następne. Kolejny szloch, kolejna fala bólu. Drzwi uchyliły się lekko, blade światło padło na jej twarz. Nie zwróciła na to uwagi, jej wzrok był utkwiony w jakimś wyimaginowanym, martwym punkcie. Podszedł do niej i wziął ją delikatnie na ręce. Cichy jęk wydobył się z jej gardła. Uniósł ją tak delikatnie, jakby zaraz miała się rozpaść. Kolejna fala bólu. Nie wiedziała czy to z wycieńczenia czy bólu-straciła przytomność.
***
Uchyliła lekko powieki. Poczuła przeszywający ból. Na jej twarz padły nieśmiałe jeszcze promienie słońca. Słońca? Podniosła gwałtownie głowę. Kolejna fala przeszywającego bólu, uparła się, że wytrzyma. Była w pokoju, ubrana w białą koszule, przykryta satynową kołdrą. Rozejrzała się. Jej oczy napotkały mrożącą krew w żyłach czerń jego wzroku. Nie wiedziała co robić. Znów była sam na sam ze swoim oprawcą. Nie wiedziała co ON zamierza zrobić. Patrzył prosto w jej oczy. Jego twarz nie wyrażała nic. Kompletne zero. Patrzyli tak na siebie, nie odzywając się. Jeden nie chciał przerywać tej ciszy, drugi się bał. Kolejny ból, tym razem z tyłu głowy. Odruchowo się za nią złapała. Przymknęła powieki, poczuła nagły przypływ odwagi.
-Jesteś z siebie zadowolony? -zapytała. On uśmiechnął się ironicznie. Opadła na poduszki. Pomyślała, że najlepiej będzie go ignorować. Przewróciła się na bok. Znów jej wzrok padł na martwy punkt na ścianie.
-Nie ignoruj mnie- usłyszała jego zimny głos. Zero reakcji.
-Powiedziałem coś-ironiczny uśmiech sam nasunął jej się na usta. Zaraz też znikł, gdy poczuła, że łóżko z jej lewej i prawej strony lekko się zapada. Obrócił ją na plecy. Ona zamknęła oczy. Poczuła na sobie jego ciężar. Siedział na niej okrakiem wpatrując się w nią. Ignorowała go-i to go irytowało.
-Spójrz na mnie-powiedział znów tym samym tonem. Ponownie zero reakcji. Pochylił się nad nią łapiąc ją za nadgarstki.
-Nie denerwuj mnie-szepnął jej prosto do ucha. po jej ciele przeszedł dreszcz. Znów nie wykonała polecenia. Na jego ustach zagościł chytry uśmiech, a w głowie zrodził się istnie szatański plan. Zaczął odpinać jej koszule. Reakcja była natychmiastowa, chciała go z siebie zrzucić. On błyskawicznie złapał ją za nadgarstki, przeszywając wzrokiem.
-I o to mi chodzi-syknął jej do ucha, drażniąc jej skórę swoim oddechem. Jej źrenice powiększyły się gwałtownie. Zaczęła się szarpać, kolanem trafiła go w brzuch. Nie zrobiło to na nim większego wrażenia, ale się wkurzył. Uderzył ją w policzek. Poddała się, wszystko było jej obojętne.
-Jesteś gorszy od niego-powiedziała po chwili nie zważając na konsekwencje. On o dziwo nic nie zrobił.
-Kiedyś byłam w stanie oddać za ciebie życie, teraz jestem w stanie je oddać za twoją śmierć-podsumowała. On nadal patrzył na nią tym samym wzrokiem.
-czemu to zrobiłeś? Co chciałeś przez to udowodnić? Dlaczego ja? Jest tyle dziewczyn, które zrobiły by to na kiwnięcie twojego palca. Ale dlaczego to musiałam być ja?- ciągnęła.
-Bo jesteś irytująca. Poza tym zawsze tego chciałaś-powiedział spokojnie.
-Bo byłam młoda i głupia!- krzyknęła.
-I wciąż tego chcesz-dodał.
-Skat ty możesz wiedzieć czego ja chce? Po jaką cholerę ciągle mnie ranisz?!?- wrzeszczała wstając. Mimo ogromnego bólu podeszła do okna. Oparła się o parapet i pozwoliła spływać łzą. Poczuła jego ręce koło swoich. Jego oddech łaskotał jej kark. Stał za nią.
-Widzisz? -wskazał na wilka polującego na sarnę.
-Jestem mścicielem. I mówiłem ci już, że... nikt tego nie zmieni. Dokonam swojego celu nawet idąc po trupach-szepnął jej na ucho,
-A ty mi w tym pomożesz, w końcu mówiłaś, że na pewno jest coś co możesz zrobić-powiedział przypominając jej słowa. Musnął jej kark. Znaczył drogę po jej ciele. Nie chciała tego, jej zdrowy rozsądek zabraniał jej się oddać temu doznaniu, ale uczucie rozkoszy było silniejsze. Toczyła walkę sama ze sobą. On nie widząc sprzeciwu musnął jej usta. Po chwili oddała pocałunek. Całował coraz śmielej i namiętniej. Zaczął iść z nią w stronę łóżka. Czując krawędź łóżka pod kolanami i jego napierającego z przodu ugięła nogi. Zaraz też leżała z nim na sobie. Zaczął zdejmować jej ubranie, ona nie pozostała obojętna. To samo robiła z jego ubraniem. Po chwili byli zupełnie nadzy. Zajmował się jej dekoltem. Wygięła się w lekki łuk i wplotła ręce w jego kruczoczarne włosy. Znów zajmował się jej ustami. Wszedł w nią. Poczuła lekki ból, który przerodził się w rozkosz. Teraz była jego, oddała się mu. Dlaczego? Sama nie wiedziała. Dwie dusze złączone w jedno ciało. Po chwili było słychać krzyki rozkoszy. Nagła fala podniecenia przeszyła ich ciała. Opadli dysząc ciężko na łóżko. Przykrył ją kołdrą. Teraz była jego skarbem. Czyżby jego serce z lodu się stopiło?
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Napisałam w czasie szlabanu na kartce i przepisałam. Tą jednopartówke mogę zaliczyć do poprzednich:) Czekam na opinie Wesoly i krytykę gk

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group